badaczka z kanadyjskiego University of Alberta uważa, że wykorzystywany w reklamie na billboardach język może prowokować u kierowców takie reakcje emocjonalne, które wpływają na ich zdolność do prowadzenia auta.
Michelle Chan z UA oceniała wpływ języka reklam, używanego na billboardach, na emocje kierowców i związaną z tym zdolność do prowadzenia auta. Razem z profesorem psychologii Anthonym Singhal z tej samej uczelni Chan przeprowadziła eksperyment z użyciem symulatora jazdy.
W trakcie badania ochotnicy "przejeżdżali" trasę zaprojektowaną według jednego z trzech scenariuszy. W każdym z nich byli narażeni na widok dwudziestu stojących przy trasie billboardów. Zależnie od scenariusza trasy, billboardy zawierały teksty o wymowie pozytywnej, negatywnej bądź neutralnej. W czasie, gdy uczestnicy doświadczenia "jechali", naukowcy badali ich reakcję i czujność. Oceniali to m.in. na podstawie prędkości, z jaką badani wciskali specjalny guzik na kierownicy na widok określonych słów.
Kiedy badani stykali się z bodźcem emocjonalnym, to - w przeciwieństwie do bodźca neutralnego - ich reakcje stawały się wolniejsze, więcej czasu potrzebowali również na badanie otoczenia wzrokiem - relacjonuje Chan.
Twierdzi ona, że nacechowane emocjonalnie słowa wpływały na koncentrację badanych, co może znacznie utrudnić bezpieczną jazdę po prawdziwej drodze. Jak mówi, na widok słów nacechowanych negatywnie badani - mijając baner - zmniejszali prędkość i czasami zjeżdżali z pasa. Natomiast widząc słowa o przekazie dodatnim, kierowcy mijając billboardy przyspieszali. Podobną reakcję stwierdzano we wcześniejszych pracach - zauważają autorzy badania.
Chan mówi, że gdyby podjąć walkę z takim rodzajem rozproszeń - nie wszędzie będzie ona równa. "W Australii już teraz istnieją naprawdę ostre kryteria dotyczące billboardów. W Stanach jest zupełnie inaczej. Kiedy jedziesz po Las Vegas, widzisz pełno nieprzyzwoitych billboardów. Z rzadka zdarzają się takie, które zniechęcają do palenia" - zauważa.
Chan dodaje, że w czasie jazdy emocjonalne rozproszenie może powstawać w reakcji na rozmaite bodźce - począwszy od muzyki, przez wiadomości w radiu, po rozmowę z pasażerem. Dlatego też trudno stworzyć przepisy prawne, które pozwoliłyby uniknąć tego typu rozproszeń. Najlepszym sposobem na zmniejszenie ryzyka wypadków związanych ze skokami emocji u kierowców może być - jej zdaniem - samodyscyplina osób tworzących hasła reklamowe. Nierealne!